czwartek, 5 sierpnia 2010

Mijające dni...

Na prawdę dzieje się dużo. Zostało 11 dni do wyjazdu. Ciągle nie mogę sobie tego wyobrazić. Wiem bardzo dużo o miejscu , gdzie się udajemy. Mamy papiery, wizy, fundusze, ciągle walczymy o więcej środków, dzięki którym będziemy mogli zrobić więcej na miejscu. Jednak zawsze zostaje coś jakby lekkiej niedopowiedzenie. Coś nieznanego. Znając siebie , minie kiedy w końcu znajdziemy się w kolei transsyberyjskiej. Wczoraj szczepiliśmy się . Koszt dla jednej osoby: 325 zł. Mamy już mieszkanie w Ułan Bator, mamy nawet dodatkowo jurtę( mong. - ger) , w której możemy spać ile chcemy. Mamy auto w stolicy i w okolicy za tyle ile kosztuje paliwo i jedzenie dla kierowcy. Mamy auto na wyprawę po stepie. Jeden z Mongołów zaproponował mi nawet wystawienie sztuki w języku angielskim w teatrze ulicznym dla dzieci. Sztuka, o którejś z bajek Braci Grimm. Ma już stroje, ale brakowało mu ludzi....i oto jesteśmy. Jedziemy kilkanaście tysięcy kilometrów. Tydzień w pociągu, rok przygotowań. Po co? Bo po prostu uważam ,że warto.

Michał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz